niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 3

The game.

Obiad był smaczny.
Właściwie to nie było w nim nic nadzwyczajnego, ale nie był też niedobry, więc smaczny było dobrym określeniem.
Tak więc obiad był smaczny. A Jaded się nudziła.
Nie bycie typową nastolatką jest naprawdę trudne. Są momenty nudy, samotności, smutku, ale poczucie wyższości nad innymi wynagradza wszystko. Na przykład gdy patrzysz na swoje 82% na próbnej maturze wśród samych trzydziestek. Czujesz się wtedy lepszy. I dumny, że nie upadłeś tak nisko jak reszta. Nie zmieniasz partnera co dwa miesiące, nie chodzisz na imprezy, których i tak nie będziesz później pamiętał, nie uzależniasz swojego życia od innych. Bo to jest najgorsza słabość. Nie istniejesz bez swojej paczki, możesz się jedynie snuć jak cień bez planów na przyszłość. A ty taki nie jesteś. I to jest plus.
Jaded czuła się lepsza od innych. Nie narcystycznie, nigdy nie wynosiła siebie na piedestał, ale jednak wiedziała, że całe życie przeszła z uniesioną głową. Miała zainteresowania, plany na przyszłość, własny, może nieuporządkowany, ale też nieudawany charakter. Była kimś, kim większość z jej rówieśników będzie żałować, że nie była. I to utwierdzało ją w przekonaniu, że dobrze wybrała.
Gdy Beata, jej siostra, umarła Jaded nie przejęła się tym zbytnio. Nic, oprócz więzów krwi nie łączyło ją z tą kobietą. Całe życie ją ignorowała i nawet lekko odetchnęła po jej śmierci. Przyjaciółki Beaty były przerażone. Przez pierwsze trzy dni. Dokładnie tyle, ile zajęło im wypisywanie statusów na temat wypadku na facebooku. Później już było normalnie. Jakby zmarła po prostu się wyprowadziła, a one zgubiły jej numer i kontakt się urwał.
Mimo, że siostra Jaded nie była jej ulubionym członkiem rodziny, miała coś, czego osiemnastolatka jej zazdrościła. Blond włosy. Jad zawsze marzyła o takich. To smutne, że odziedziczyła kolor po matce. A może i ojcu? Obu osób nie znała, ale ze zdjęć wie, że jej rodzicielka była szatynką. Na razie była zbyt leniwa, żeby je pofarbować, ale to się zmieni. Kiedyś, gdy będzie jej się chciało iść do fryzjera.
Roma wstała z fotela w salonie i udała się do swojego pokoju. Pierwsze pięć kroków podróży poszło gładko, jednak przy wyjściu na korytarz potknęła się o kilka kartonowych pudełek.
-Cholera! Co to w ogóle jest?! - skrzywiła się oglądając paznokcia stopy. Na szczęście się nie złamał.
-Och, to rzeczy Beaty. Jak chcesz możesz coś wziąć, miałam to wyrzucić. Choć o ile się nie mylę jest tam laptop, Iphone, więc możesz sobie pogrzebać – zwróciła się do niej Flora, odwracając na chwilę wzrok od telewizora. Oglądała akurat powtórki Doctora Who, jeszcze z Davidem Tennantem w roli głównej.
Jaded spojrzała na nią spod półprzymkniętych powiek i bez słowa wzięła to z pudeł, które wydawało się wypchane elektroniką. Nie potrzebowała Iphone'a, jej Xperia była zdecydowanie wystarczająca, ale jakiś laptop zawsze się przyda.
Zaniosła pudło no piętro, postawiła je na swoim łóżku zasłanym czarną satynową narzutą. Spojrzała na plakat Eddiego, maskotki Iron Maiden. Uśmiechnęła się pod nosem. Nazywanie go maskotką zawsze ją śmieszyło, może dlatego, że to słowo nie zbyt kojarzy się z kościotrupem, zombie czy czymkolwiek Eddie jest.
Usiadła po turecku na łóżku, poprawiła swoją koszulką z postaciami uniwersum Marvela i zabrała się za przeglądanie rzeczy siostry. Babcia miała rację, znalazła tam Iphona i laptop hp. Oprócz tego był Ipod, pełen beznadziejnej muzyki, jeśli w ogóle można to nazwać muzyką, kilka par słuchawek, dwie książki - „Pamiętnik” Nicholasa Sparksa i drugą część Millenium Stiega Larssona. Szczerze wątpiła by Beata przeczytała tę drugą. W pudle było jeszcze kilka drobiazgów jak metalowe pierścionki czy kopertówka. Po obejrzeniu całej zawartości Jaded zdecydowała, że zostawi sobie tylko laptopa. Resztę schowała do kartonu i postawiła przy drzwiach z postanowieniem, że później je wyniesie i obejrzy resztę szpargałów.
Postawiła laptopa na biurku, żeby sprawdzić czy działa. Komputer uruchomił się bez problemu. Szatynka zauważyła, że system operacyjny to Windows 8. Wgranie nowego przekraczało możliwości Beaty, więc zapewne sprzęt kupiła niedawno. Chyba, że któryś z jej kolegów jej pomógł, co jest raczej mało prawdopodobne.
Zielony ekran logowania prosił o hasło. I tu zaczęły się schody. Bo skąd Jad może wiedzieć co zrodziło się w tej niezbyt pełnej główce siostry? Nie posądzała Beaty o użycie jako hasła imienia ich psa czy daty urodzenia. Chyba nikt nie jest tak głupi. Jaded zastanawiała się, czy będzie musiała przeinstalować system. Nastolatka nigdy nie miała problemu z komputerami, więc nie przerażała jej ta wizja. A może zainstaluje linuxa? Sama używała go na swoim komputerze i uważała, że jest całkiem ok.
Roma odwróciła się na krześle obrotowym w stronę drzwi. Spojrzała na kartonowe pudło i ze zrezygnowanie wstała, żeby je znieść na dół. O tak, zdecydowanie była leniwa.
Na korytarzu spotkała Ewelinę.
-Co to? - spytała blondynka.
-Rzeczy Beaty. Telefon, słuchawki, Ipod. Babcia pozwoliła mi je przejrzeć i wziąć co chcę.
-I nie wzięłaś Ipoda? Może być całkiem przydatny.
-Z dwoma płytami Nicky Minaj? Jakoś mnie to nie zachęca.
-Mogę ja coś zabrać? - zapytała Ewelina.
-Ta, pewnie. Na dole są jeszcze cztery pudła, możemy obejrzeć ich zawartość razem, żeby mieć równe szanse – zaproponowała Jaded.
-To miłe. W twoim pokoju?
-Może być. Pomożesz mi je wnieść?
-Ok – zgodziła się blondynka.
Już po chwili wszystkie pudła leżały na pomarańczowym, okrągłym dywanie pomiędzy dwiema kobietami. Ewelina nie ufnie wpatrywała się w plakat na ścianie pokoju siostrzenicy.
-On mnie przeraża – stwierdziła.
-Eddie? Mnie też, ale się przyzwyczaiłam. Nie jestem wielką fanką Iron Maiden, ale ten plakat tu dobrze wygląda.
Ewelina musiała przyznać rację. Eddie wisiał na ścianie, naprzeciwko łóżka,. Pokój Romy nie był przytulny, ale też nie musiał taki być. Ściany były czerwone, panele czarne, jak i większość mebli. Było tu całkiem dużo książek, w tym słowników szwedzko-polskich, gdyż Jaded interesowała się skandynawistyką i w tym też kierunku chciała się później kształcić.
Blondynka odwróciła wzrok i zamyśliła się na chwilę. Siostrzenica wpatrywała się w nią z zaciekawieniem.
-Nie gap się na mnie. To nieprzyjemne – Jaded prychnęła i wzięła łyka z napoczętej butelki wody stojącej obok łóżka. - Masz może papierosa? - spytała Ewelina.
Nastolatka sięgnęła do tylnej kieszeni spodni. Wyciągnęła zmaltretowaną paczkę Cameli.
-Ostatni. Ale masz, ja nie mam ochoty teraz palić.
Ewelina wzięła paczkę wraz z zapalniczką i już po chwili zaciągnęła się dymem. W ciszy przeglądały rzeczy Beaty. Do obu kobiet śmierć krewnej docierała jakby zza mgły. Jaded zawsze była dość sceptycznie nastawiona do ludzi i niezbyt emocjonalnie reagowała na jakiekolwiek sytuacje z nimi związane. Ewelina zaś już dawno przestała dbać o wszystko, skupiając całą uwagę na swoim smutku, bo inaczej mogłaby zapomnieć.
W pudłach nie było raczej nic ciekawego. Roma wyciągnęła jakąś kartę sd, kilka lektur z opracowaniem, zestaw cienkopisów i całkiem ładne dżinsy. Ewelina dorwała pół flakonu wody toaletowej Marca Jacobsa, tablet i srebrną bransoletkę. Choć pewnie by się do tego nie przyznały, obie spodziewały się czegoś ciekawszego, jak korespondencji z matką czy dowodów na romans z nauczycielem. Jednak życie to nie film, takie rzeczy się nie zdarzają.
-Pomóc ci zanieść te pudła na dół? – zaproponowała Ewelina
-Nom. Byłyby miło.
-Ok. To tylko odniosę to do swojego pokoju i zaraz wracam.
Po tym, jak kobiety zniosły pudła z powrotem na parter, Ewelina zamknęła się w swoim pokoju. Powiedziała, że przegra swoje płyty na Ipoda. Jaded zaś wróciła do siebie aby posiedzieć nad komputerem Beaty.
Postukała pomalowanymi na czerwono paznokciami w obudowę, po czym, właściwie bez powodu, odwróciła laptopa spodem do góry. W prawym dolnym rogu zauważyła naklejkę.
-Nie...Ona nie mogła być aż tak głupia – mruknęła Roma pod nosem.
Włączyła system i wpisała słowo z naklejki. A jednak. Hasło się zgadzało. Jednak nie doceniła ignorancji swojej siostry.
Tapetą było zdjęcie Johnny'ego Deppa. Uroczo. Pierwsze co zrobiła Jaded to zmiana hasła. Później włączyła przeglądarkę, aby ustawić jakieś ciekawsze tło ekranu. I wtedy coś ją tknęło. Powinna chyba usunąć facebooka siostry. Konta zmarłych ludzi na portalach społecznościowych są nieco przerażające. Tak jak sądziła, Beata nie wylogowała się przed śmiercią, więc z dezaktywacją nie było problemu.
Później weszła na pocztę siostry. Przejrzała pobieżnie wzrokiem nieprzeczytane wiadomości. Kilka newsletterów sklepów internetowych, wakacje z jogą, kurier Filmwebu. Nic ciekawego. Jedyne, co ją zastanowiło, był mail od niejakiego Roberta Malickiego.

Hej,
Będę niedługo w Gdańsku (28 sierpnia – 10 września) , może pora się spotkać?
Mam nadzieję, że szybko mi odpowiesz :)

Siostrzyczka miała internetową miłość? Jak słodko. Chłopak ją najwyraźniej polubił. Zapewne za blond włosy i stanik push-up, bo raczej nie za śladowe ilości osobowości. Może pora się zabawić?
Jaded nie miała skrupułów. Lubiła ukazywać swoją wyższość nad innymi. Czemu nie zrobić tak z tym chłopakiem? Odpisała mu:

Pewnie, byłoby mi.
Molo Brzeźno w sobotę?

Jeśli się zgodzi, będzie naprawdę ciekawie.
Jaded usiadła z książką na łóżku, nie wyłączając komputera. Miała cichą nadzieję, że „Robert” odpisze jak najszybciej. Po pół godziny doczekała się odpowiedzi :

Do zobaczenia.

 „Let's play the game” - pomyślała z uśmiechem na ustach.

4 komentarze:

  1. W końcu się doczekałam :)
    Rozdział był dobry, jeśli nie bardzo dobry :D Nie dostrzegłam żadnych większych błędów. Masz dobry styl, lekko czyta się to opowiadanie co jest dużym plusem. Postacie są ładnie zbudowane i historia wydaje się nie banalna. Nie mogę się jednak doczekać, kiedy akcja zacznie się rozwijać. Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się trochę szybciej niż ten. Nie daj tak długo na siebie czekać :P
    Pozdrawiam!
    Ana

    P.S. Zapraszam na kolejny rozdział u mnie :D http://evil-in-the-heart.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pokręciłam coś z tym opowiadanie i właściwie nie wiem o czym pisać, więc nie ma akcji i rozdziały dodaję rzadko (i krótkie). Lepiej się czuję z drugim, tam coś się dzieje, ale to pisze mi się wyjątkowo lekko + sentyment, więc postaram się dodawać coś częściej ;)
      Dziękuję za komentarz :D

      Usuń
  2. Eddie the Head < 3
    A więc zaczyna się gra :)
    Nie mogę się doczekać spotkania z Robertem Malickim. Malicki to nazwisko mojego sąsiada, także strasznie mi się kojarzy xd
    Zgrabnie poprowadzona historia Beaty :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odwlekam spotkanie z Robertem, bo jest starsznie prostą postacią do kreacji, więc pewnie to spieprzę. Bo głębszym zastanowieniu, myślę, że nieco oczerniłam Beatę, powinnam opisać jej historię delikatniej. Przecież nie mogłabyć aż tak zła. Ale chyba to się naprostuje.
      Pozdrawiam i dziękuję

      Usuń

Kontakt:
murlawa.procent@gmail.com

Jeśli chcesz zaobserwować bloga, zjedź na sam dół