The
game.
Obiad
był smaczny.
Właściwie to nie
było w nim nic nadzwyczajnego, ale nie był też niedobry, więc
smaczny było dobrym określeniem.
Tak więc obiad był
smaczny. A Jaded się nudziła.
Nie bycie typową
nastolatką jest naprawdę trudne. Są momenty nudy, samotności,
smutku, ale poczucie wyższości nad innymi wynagradza wszystko. Na
przykład gdy patrzysz na swoje 82% na próbnej maturze wśród
samych trzydziestek. Czujesz się wtedy lepszy. I dumny, że nie
upadłeś tak nisko jak reszta. Nie zmieniasz partnera co dwa
miesiące, nie chodzisz na imprezy, których i tak nie będziesz
później pamiętał, nie uzależniasz swojego życia od innych. Bo
to jest najgorsza słabość. Nie istniejesz bez swojej paczki,
możesz się jedynie snuć jak cień bez planów na przyszłość. A
ty taki nie jesteś. I to jest plus.
Jaded czuła się
lepsza od innych. Nie narcystycznie, nigdy nie wynosiła siebie na
piedestał, ale jednak wiedziała, że całe życie przeszła z
uniesioną głową. Miała zainteresowania, plany na przyszłość,
własny, może nieuporządkowany, ale też nieudawany charakter. Była
kimś, kim większość z jej rówieśników będzie żałować, że
nie była. I to utwierdzało ją w przekonaniu, że dobrze wybrała.
Gdy Beata, jej
siostra, umarła Jaded nie przejęła się tym zbytnio. Nic, oprócz
więzów krwi nie łączyło ją z tą kobietą. Całe życie ją
ignorowała i nawet lekko odetchnęła po jej śmierci. Przyjaciółki
Beaty były przerażone. Przez pierwsze trzy dni. Dokładnie tyle,
ile zajęło im wypisywanie statusów na temat wypadku na facebooku.
Później już było normalnie. Jakby zmarła po prostu się
wyprowadziła, a one zgubiły jej numer i kontakt się urwał.
Mimo, że siostra
Jaded nie była jej ulubionym członkiem rodziny, miała coś, czego
osiemnastolatka jej zazdrościła. Blond włosy. Jad zawsze marzyła
o takich. To smutne, że odziedziczyła kolor po matce. A może i
ojcu? Obu osób nie znała, ale ze zdjęć wie, że jej rodzicielka
była szatynką. Na razie była zbyt leniwa, żeby je pofarbować,
ale to się zmieni. Kiedyś, gdy będzie jej się chciało iść do
fryzjera.
Roma wstała z
fotela w salonie i udała się do swojego pokoju. Pierwsze pięć
kroków podróży poszło gładko, jednak przy wyjściu na korytarz
potknęła się o kilka kartonowych pudełek.
-Cholera! Co to w
ogóle jest?! - skrzywiła się oglądając paznokcia stopy. Na
szczęście się nie złamał.
-Och, to rzeczy
Beaty. Jak chcesz możesz coś wziąć, miałam to wyrzucić. Choć o
ile się nie mylę jest tam laptop, Iphone, więc możesz sobie
pogrzebać – zwróciła się do niej Flora, odwracając na chwilę
wzrok od telewizora. Oglądała akurat powtórki Doctora Who, jeszcze
z Davidem Tennantem w roli głównej.
Jaded spojrzała na
nią spod półprzymkniętych powiek i bez słowa wzięła to z
pudeł, które wydawało się wypchane elektroniką. Nie potrzebowała
Iphone'a, jej Xperia była zdecydowanie wystarczająca, ale jakiś
laptop zawsze się przyda.
Zaniosła pudło no
piętro, postawiła je na swoim łóżku zasłanym czarną satynową
narzutą. Spojrzała na plakat Eddiego, maskotki Iron Maiden.
Uśmiechnęła się pod nosem. Nazywanie go maskotką zawsze ją
śmieszyło, może dlatego, że to słowo nie zbyt kojarzy się z
kościotrupem, zombie czy czymkolwiek Eddie jest.
Usiadła
po turecku na łóżku, poprawiła swoją koszulką z postaciami
uniwersum Marvela i zabrała się za przeglądanie rzeczy siostry.
Babcia miała rację, znalazła tam Iphona i laptop hp. Oprócz tego
był Ipod, pełen beznadziejnej muzyki, jeśli w ogóle można to
nazwać muzyką, kilka par słuchawek, dwie książki - „Pamiętnik”
Nicholasa Sparksa i drugą część Millenium Stiega Larssona.
Szczerze wątpiła by Beata przeczytała tę drugą. W pudle było
jeszcze kilka drobiazgów jak metalowe pierścionki czy kopertówka.
Po obejrzeniu całej zawartości Jaded zdecydowała, że zostawi
sobie tylko laptopa. Resztę schowała do kartonu i postawiła przy
drzwiach z postanowieniem, że później je wyniesie i obejrzy resztę
szpargałów.
Postawiła laptopa
na biurku, żeby sprawdzić czy działa. Komputer uruchomił się bez
problemu. Szatynka zauważyła, że system operacyjny to Windows 8.
Wgranie nowego przekraczało możliwości Beaty, więc zapewne sprzęt
kupiła niedawno. Chyba, że któryś z jej kolegów jej pomógł, co
jest raczej mało prawdopodobne.
Zielony ekran
logowania prosił o hasło. I tu zaczęły się schody. Bo skąd Jad
może wiedzieć co zrodziło się w tej niezbyt pełnej główce
siostry? Nie posądzała Beaty o użycie jako hasła imienia ich psa
czy daty urodzenia. Chyba nikt nie jest tak głupi. Jaded
zastanawiała się, czy będzie musiała przeinstalować system.
Nastolatka nigdy nie miała problemu z komputerami, więc nie
przerażała jej ta wizja. A może zainstaluje linuxa? Sama używała
go na swoim komputerze i uważała, że jest całkiem ok.
Roma odwróciła
się na krześle obrotowym w stronę drzwi. Spojrzała na kartonowe
pudło i ze zrezygnowanie wstała, żeby je znieść na dół. O tak,
zdecydowanie była leniwa.
Na korytarzu
spotkała Ewelinę.
-Co to? - spytała
blondynka.
-Rzeczy Beaty.
Telefon, słuchawki, Ipod. Babcia pozwoliła mi je przejrzeć i wziąć
co chcę.
-I nie wzięłaś
Ipoda? Może być całkiem przydatny.
-Z dwoma płytami
Nicky Minaj? Jakoś mnie to nie zachęca.
-Mogę ja coś
zabrać? - zapytała Ewelina.
-Ta, pewnie. Na
dole są jeszcze cztery pudła, możemy obejrzeć ich zawartość
razem, żeby mieć równe szanse – zaproponowała Jaded.
-To miłe. W twoim
pokoju?
-Może być.
Pomożesz mi je wnieść?
-Ok – zgodziła
się blondynka.
Już po chwili
wszystkie pudła leżały na pomarańczowym, okrągłym dywanie
pomiędzy dwiema kobietami. Ewelina nie ufnie wpatrywała się w
plakat na ścianie pokoju siostrzenicy.
-On mnie przeraża
– stwierdziła.
-Eddie? Mnie też,
ale się przyzwyczaiłam. Nie jestem wielką fanką Iron Maiden, ale
ten plakat tu dobrze wygląda.
Ewelina musiała
przyznać rację. Eddie wisiał na ścianie, naprzeciwko łóżka,.
Pokój Romy nie był przytulny, ale też nie musiał taki być.
Ściany były czerwone, panele czarne, jak i większość mebli. Było
tu całkiem dużo książek, w tym słowników szwedzko-polskich,
gdyż Jaded interesowała się skandynawistyką i w tym też kierunku
chciała się później kształcić.
Blondynka odwróciła
wzrok i zamyśliła się na chwilę. Siostrzenica wpatrywała się w
nią z zaciekawieniem.
-Nie gap się na
mnie. To nieprzyjemne – Jaded prychnęła i wzięła łyka z
napoczętej butelki wody stojącej obok łóżka. - Masz może
papierosa? - spytała Ewelina.
Nastolatka sięgnęła
do tylnej kieszeni spodni. Wyciągnęła zmaltretowaną paczkę
Cameli.
-Ostatni. Ale masz,
ja nie mam ochoty teraz palić.
Ewelina wzięła
paczkę wraz z zapalniczką i już po chwili zaciągnęła się
dymem. W ciszy przeglądały rzeczy Beaty. Do obu kobiet śmierć
krewnej docierała jakby zza mgły. Jaded zawsze była dość
sceptycznie nastawiona do ludzi i niezbyt emocjonalnie reagowała na
jakiekolwiek sytuacje z nimi związane. Ewelina zaś już dawno
przestała dbać o wszystko, skupiając całą uwagę na swoim
smutku, bo inaczej mogłaby zapomnieć.
W pudłach nie było
raczej nic ciekawego. Roma wyciągnęła jakąś kartę sd, kilka
lektur z opracowaniem, zestaw cienkopisów i całkiem ładne dżinsy.
Ewelina dorwała pół flakonu wody toaletowej Marca Jacobsa, tablet
i srebrną bransoletkę. Choć pewnie by się do tego nie przyznały,
obie spodziewały się czegoś ciekawszego, jak korespondencji z
matką czy dowodów na romans z nauczycielem. Jednak życie to nie
film, takie rzeczy się nie zdarzają.
-Pomóc ci zanieść
te pudła na dół? – zaproponowała Ewelina
-Nom. Byłyby miło.
-Ok. To tylko
odniosę to do swojego pokoju i zaraz wracam.
Po tym, jak kobiety
zniosły pudła z powrotem na parter, Ewelina zamknęła się w swoim
pokoju. Powiedziała, że przegra swoje płyty na Ipoda. Jaded zaś
wróciła do siebie aby posiedzieć nad komputerem Beaty.
Postukała
pomalowanymi na czerwono paznokciami w obudowę, po czym, właściwie
bez powodu, odwróciła laptopa spodem do góry. W prawym dolnym rogu
zauważyła naklejkę.
-Nie...Ona nie
mogła być aż tak głupia – mruknęła Roma pod nosem.
Włączyła system
i wpisała słowo z naklejki. A jednak. Hasło się zgadzało. Jednak
nie doceniła ignorancji swojej siostry.
Tapetą było
zdjęcie Johnny'ego Deppa. Uroczo. Pierwsze co zrobiła Jaded to
zmiana hasła. Później włączyła przeglądarkę, aby ustawić
jakieś ciekawsze tło ekranu. I wtedy coś ją tknęło. Powinna
chyba usunąć facebooka siostry. Konta zmarłych ludzi na portalach
społecznościowych są nieco przerażające. Tak jak sądziła,
Beata nie wylogowała się przed śmiercią, więc z dezaktywacją
nie było problemu.
Później weszła
na pocztę siostry. Przejrzała pobieżnie wzrokiem nieprzeczytane
wiadomości. Kilka newsletterów sklepów internetowych, wakacje z
jogą, kurier Filmwebu. Nic ciekawego. Jedyne, co ją zastanowiło,
był mail od niejakiego Roberta Malickiego.
Hej,
Będę
niedługo w Gdańsku (28 sierpnia – 10 września) , może pora się
spotkać?
Mam
nadzieję, że szybko mi odpowiesz :)
Siostrzyczka miała
internetową miłość? Jak słodko. Chłopak ją najwyraźniej
polubił. Zapewne za blond włosy i stanik push-up, bo raczej nie za
śladowe ilości osobowości. Może pora się zabawić?
Jaded nie miała
skrupułów. Lubiła ukazywać swoją wyższość nad innymi. Czemu
nie zrobić tak z tym chłopakiem? Odpisała mu:
Pewnie, byłoby
mi.
Molo
Brzeźno w sobotę?
Jeśli się
zgodzi, będzie naprawdę ciekawie.
Jaded usiadła z
książką na łóżku, nie wyłączając komputera. Miała cichą
nadzieję, że „Robert” odpisze jak najszybciej. Po pół godziny
doczekała się odpowiedzi :
Do zobaczenia.
„Let's play the
game” - pomyślała z uśmiechem na ustach.
W końcu się doczekałam :)
OdpowiedzUsuńRozdział był dobry, jeśli nie bardzo dobry :D Nie dostrzegłam żadnych większych błędów. Masz dobry styl, lekko czyta się to opowiadanie co jest dużym plusem. Postacie są ładnie zbudowane i historia wydaje się nie banalna. Nie mogę się jednak doczekać, kiedy akcja zacznie się rozwijać. Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się trochę szybciej niż ten. Nie daj tak długo na siebie czekać :P
Pozdrawiam!
Ana
P.S. Zapraszam na kolejny rozdział u mnie :D http://evil-in-the-heart.blogspot.com/
Pokręciłam coś z tym opowiadanie i właściwie nie wiem o czym pisać, więc nie ma akcji i rozdziały dodaję rzadko (i krótkie). Lepiej się czuję z drugim, tam coś się dzieje, ale to pisze mi się wyjątkowo lekko + sentyment, więc postaram się dodawać coś częściej ;)
UsuńDziękuję za komentarz :D
Eddie the Head < 3
OdpowiedzUsuńA więc zaczyna się gra :)
Nie mogę się doczekać spotkania z Robertem Malickim. Malicki to nazwisko mojego sąsiada, także strasznie mi się kojarzy xd
Zgrabnie poprowadzona historia Beaty :)
Odwlekam spotkanie z Robertem, bo jest starsznie prostą postacią do kreacji, więc pewnie to spieprzę. Bo głębszym zastanowieniu, myślę, że nieco oczerniłam Beatę, powinnam opisać jej historię delikatniej. Przecież nie mogłabyć aż tak zła. Ale chyba to się naprostuje.
UsuńPozdrawiam i dziękuję